sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 8

– No to było to tak…- Gdy tylko zaczęłam pierwsze słowa wstawiać na ten temat chciałam bardzo go przerwać, nie wiem czy to w ogóle będę mogła znieść.
- Powiesz mi? – Spytała się zmartwiona Luką Meiko.
- Tak… Najlepiej zacznę od początku… Od 4 klasy podstawówki zaczęłam kochać śpiew. Czułam już to we krwi, że zostanę vocaloidką. Było wszystko fajnie, pięknie tylko jak rozpoczął się rok szkolny w gimnazjum, ty jeszcze o tym nie wiedziałaś… – opuściłam wzrok w dół i zakryłam oczy grzywką nie chciałam już na nią patrzeć, chciałam stracić kontakt wzrokowy, ale opowiadałam.
- … Moja matka uciekła…i zostawiła nas z ogromnymi długami, tylko nie wiem dlaczego. Zawsze miętoliło w mojej głowie, że to może ,,zdrada’’ , albo coś innego. Strasznie ciężko było mi, cierpiałam po tym, ale podjęłam decyzję, że pogodzę się z tym, choć to było bardzo trudne i rozwijałam swój talent. Wszystko było już normalnie, gdyż ojciec dostał 3 zawały, za trzecim zmarł ja mając wtedy 18 lat doznałam lekkie objawy depresji, ale miałam wujka, który mi pomógł mi z tego wyjść i tylko on się liczył. On był teraz ważny, on. Rozwijałam swoją karierę, wujek pojechał na wywiad na mój kolejny przebój, który pokaże się niebawem na koncercie, ale później… - przerwałam nagle musiałam się uspokoić, ale lekarstwo zaczęło działać, więc mogłam dalej mówić. – gdy wracał , miał wypadek samochodowy samochód był zgnieciony, podobno przez kierowcę ciężarówki, który był pijany i wtem skręcił kark i umarł śmiercią natychmiastową… Wpadłam w depresję… walczę… tabletki, które zażywam mi pomagają i to bardzo… i… i nie chce już nikogo stracić w tym domu… Niko —Nikogo… A najbardziej Ciebie, Meiko…
- zaczęły pływać po policzkach łzy, a Meiko nie mogła uwierzyć w co w ogóle mogła usłyszeć. Przytuliła mnie i też zaczęła płakać.
- Nie wierzę… Ty głupia… Nic nie mówiłaś… Mogłam Ci jakoś pomóc… Idiotko… - Zaśmiała się cicho i mnie tuliła jak tylko mogła… Było mi o wiele lepiej lecz i tak te rany nigdy się nie zagoją. One będą zawsze i dodatku głębokie…

- Wiesz… Też nie miałam tak super uper na trasie koncertowej.
- Jak to? Jak przyjechałaś-…
- To było kłamstwo! Luka…
- Tak?
-  Proszę pozwól… wysłuchaj jak było naprawdę.- zapadła nagła cisza, gdy nagle Meiko przegryzła wargę wzięła wdech i zaczęła opowiadać.
                                                             ***
- To był świetny koncert Meiko, na pewno fani będą zachwyceni, A! I jeszcze jedno… Egh… Gdzie ja to miałem… A! Proszę! Najlepsza jakość!
- Dziękuje panie mentorze… - Po moim występie w Kyoto byłam akurat bardzo zmęczona i zadowolona że w końcu ujawniam całemu światu jaki mam głos.
Gdy dotarliśmy na miejsce i weszłam do pokoju, wyszłam na balkon o ujrzałam kogoś, kogo nie mogłam się spodziewać.
- Shu! Kaneki! Ayato! Dawno się nie widzieliśmy!
- Meiko?! Haha! To Meiko! – Krzyknął Shu. Gdy wreszcie wyszłam z hotela i podeszłam do nich się przywitać, zauważyłam coś co doznałam wielkiego szoku.
- Ooou… Meiko… To nie tak… - Wyszeptał Kaneki zdezorientowany
- Strasznie się zmieniliście od ukończenia liceum…
- Meikoo… Jesteśmy pełnoletni i nie powinno Cię to obchodzić czy wciągamy marychę, czy nie. – Oznajmił wkurzony Ayato, a ja nie mogła wysłowić się.
- Chcesz spróbować?! – krzyknął Shu.
- Jaa-… nie wiem… - bałam się trochę, ale jednak się skusiłam. Po zażyciu Ayato, Kaneki i Shu chichotali a ja będąc na haju nie wiedziałam co robię…
- Hahahaha! Meiko a ty nadal naiwna i głupia! Nic się nie zmieniła! – krzyczał radosny Shu.
- O co Ci chodzi? – spytałam zaciekawiona.
- To była pigułka gwałtu, dziecko drogie… - odpowiedział Ayato.
- Teraz mamy szansę. – powiedział Kaneki dość  z wielkim zadowoleniem.
- O co wam chodzi?
- Zgwałcimy Cię, możemy? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. – Odrzekł Ayato z zaciekawieniem i wtedy zorientowałam się że zażyłam narkotyki i pigułkę jednocześnie. Po tym wszystkim Obmacywali mnie, całowali gdzie popadnie, aż w końcu gwałt, szarpanie gryzenie drapanie. Po tych pigułkach byłam osłabiona i ciężko było mi się bronić, a szczególnie przed trzema ‘’przyjaciółmi’’.
      ***
- To okropne! Meiko! Trzeba było iść z tym na policję.
- Wiesz co… ja się boję… Wiesz oni nie są normalni, pamiętam jacy byli w szkole zawsze byli najbardziej dobrze zbudowani i bałabym się przeciwstawić ich z policją.
- Meiko! Przecież jest Kaito, Gaku-
- Nie! Nikt nie może wiedzieć co wtedy się działo! Nie! Nie! Nie! – Meiko złapała się za głowę i nią kręciła jakby chciała o tym najbardziej zapomnieć o tym wydarzeniu. Nie mogłam wytrzymać i znieść tego. Meiko nigdy czegoś takiego ma, żeby w takich chwilach poradzić sobie. Ja akurat swoje brzemię niosę od lat, a ona od kilku dni.
- Meiko… Ja chyba Cię najbardziej rozumiem. – Przytuliłam ją, a ona rozpłakała się w moich ramionach. – Pójdziemy pojutrze na policję i koniec dyskusji.
- D-Dobrze. – Odparła Meiko wycierając łzy i jakając.
- Chcesz ze mną spać, żeby nie było Ci samotnie?
- Nie, dzięki poradzę sobie. Dobranoc Luka…-
- Dobranoc Meiko. – zamknęła drzwi za sobą, gdyż tak siedząc przez chwilę zauważyłam, że coś jest pod komodą… To jest… Kto to? Moja mama? Ciekawe jakim cudem się znalazła? Gdy tak na nią patrzę widzę jakbym siebie oglądała w poprzednim pokoleniu. Serce kuło mnie od tego odłożyłam to na miejsce, nie chce już tego oglądać… Jutro urodziny taty… 2 rocznica śmierci… Po tych myślach poszłam spać…  Ta noc była ciężka… Zmrużyłam oczy.
            ***
 - Dlaczego Miki? W tym bikini, sądzę, że wyglądasz bosko!
- Miki!? Ja Ci zaraz dam zboczeńcu bikini w którym będziesz ty wyglądał BOSKO!  – Słyszałam dość głośną kłótnię Meiko i Kaito, przyznam głośniejsi od Rin i Len. Wstałam zirytowana i wyszłam z pokoju w piżamie i byłam cała w płomieniach.
- O! Luka! Dzień dobry! Przepraszamy, że Cię obudziliśmy, ale ten debil gadał o moich kostiumach, trochę się nie opanowałam… He He – Meiko się usprawiedliwiała jak mogła a Kaito leżał nieprzytomny z sińcem na głowie i doznał krwotoku z nosa.
- Rany! Jak ja się cieszę, że wróciłaś!- Przytuliłam Meiko tak bardzo, że miałam ochotę ją udusić.
- Lu-Luka? To-to był sarkazm? – Ledwo Meiko mogła co mówić.
- Tak… - puściłam ją – Idę się przebrać! - wróciłam do pokoju przebrałam się i jak zwykle wytrzepałam, no i cudowne lekarstwa. Zjadłam śniadanie i założyłam obuwie. – Wychodzę!
- Ej! Luka daleko do tego cmentarza? – Krzyknął Kaito
- Do cmentarza 20 minut piechotą! Spokojnie mogę iść!. – Wyszłam.
            ***
 Po drodze kupiłam kwiaty- hiacynt. Tata  najbardziej je lubił, więc może trochę go to uszczęśliwi i jeszcze znicz. Zbliżałam się do grobu taty położyłam przy nim kwiaty i zapaliłam znicz. Pomodliłam się.
- Cześć Tato… Wszystkiego Najlepszego. – Mówiłam dość cicho, była mgła i bardzo cicho lekko liście się kołysały i ocierały nawzajem, czułam jakbym tylko byliśmy ja i mój ojciec.
- Nie wiesz ile ja w życiu teraz spotkałam. Gakupo wrócił, ledwo co umarłam przez psychopatkę, która dała mi wódkę z jodem He, He, dziwne, nie sądzisz? Pewnie teraz siedzi w domu dziecka, bo dopiero ma 15 lat! Ciężko uwierzyć, nie? Nawet ja byłam zszokowana HaHa! W dodatku Meiko wróciła, pewnie ją pamiętasz, tą zawsze uśmiechniętą. Tak mi teraz ciężko w życiu idzie, ale myślę, że  będzie dobrze, idę cały czas do przodu, nie cofam się, tylko ciężko jest mi z śpiewem, w dodatku Gakupo o mnie zapomniał… duper jeden –zamilkłam przez chwilę i uśmiechnęłam się lekko jakbym ekscytowała się tym, lecz miałam ochotę bardzo ryczeć, tak! Beczeć jak małe dziecko które tęskni tak mocno, tak mocno, żeby przytulić tatusia.
Zza mgły widziałam ciemno-zamazaną postać. Widziałam jak się zbliża. Była coraz bliżej, bliżej, aż miałam ochotę stąd iść, ale stałam nadal. Nagle ujawniła się różowo włosa kobieta.
- Czy to… Ty?... Luka… Luciu? – nagle zaczęła płakać i zdałam sobie sprawę, że właśnie spotkałam mamę. Trafiłam chyba do dupy…
---------------------------------------------------
No to powolutku zaczyna się mój plan :)
Do następnego rozdziału :')

2 komentarze:

  1. Nie ma to jak spotkać matkę która opuściła dom na cmentarzu jej męża xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ''Trafiłam chyba do dupy''. XDDD zniszczyło mnie! XD

    OdpowiedzUsuń