czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 9

Nie do wiary.. Nawet Bóg mógł padnąć, że akurat ją musiałam spotkać.
- Luka… Posłuchaj… - milczałam i patrzyłam na nią jak osoba miała to gdzieś wszystko i się w dodatku usprawiedliwia. Wkurza mnie to! – Wiem jak się czujesz, na-…
- Skończ! – Musiałam przerwać to, nawet łzy dawały we znaki. No po prostu szału dostać można było. – Poszłaś sobie, to po pierwsze. Po drugie zostawiłaś nas z długami i w dodatku jakimi. Po trzecie przez Ciebie ojciec umarł… Przez Ciebie!!!
- Luka! Dziecko drogie! Myślałaś, że moje życie było łatwe ja odeszłam od was? Wiesz chociaż przez co musiałam przechodzić? Nie! Tylko proszę Cię żebyś mnie wysłuchała.- Parsknęłam na matkę. Najlepiej chciałabym żeby nie była tutaj. – Może pójdziemy do mnie, bo przy ojcu przeszkadzać w spokoju jest dość niewygodne.- Po długim zastanawianiu się i marszczenia czoła zgodziłam się, ale byłam niechętna do tego wyczynu.
 Przez całą drogę szłyśmy cicho, gdy tylko dotarłyśmy na miejsce. Był to dość stary blok, bo ściany zaczęły pękać. Matka mieszkała na 6 piętrze w mieszkaniu 18. W jej życiu wiodło się widocznie skromnie.
- Chcesz się czegoś napić? – Spytała matka
- Nie.
- W porządku. Usiądź na kanapie w salonie i czuj się jak u siebie. -  Moja mama chyba stara się mi polepszyć kontakt, ale wątpię, by się jej udało. Matka też usiadła i zaczęła swoją historyjkę. – Luciu…
- Nie mów tak do mnie. – Odezwałam się dość niskim tonem i w dodatku jej przerwałam bo nie chciałam, żeby tak do mnie ktoś mówił.
- W porządku… Luka… Wiem, że teraz uważasz mnie za wroga, lecz chciałam żebyś tylko poznała prawdę. Zaczynając moją młodość bardzo chciałam pracować jako architekta. Zaczęłam się uczyć, ale żeby się trochę rozerwać, poszłam na imprezę. Wtedy ukazał się on Kazeya. Zakochałam się w nim, mieliśmy cudowne przeżycia, skończyłam swoje wymarzone studia, Kazeya oświadczył mi się, wzięliśmy ślub i wtedy wyszłaś na świat. Byłaś dla nas oczkiem w głowie tak i wujka. Moja praca szła bardzo dobrze, gdyż mój szef się rozwiódł się ze swoją żoną. Podobno ona go zdradziła. Od tego momentu przychodził pijany do biura mówił moim koleżankom, że podlizuję się szefowi. Wtedy dziewczyny nie chciały ze mną w ogóle rozmawiać. Tak o to spełniły się oczekiwania szefa. Molestował mnie, aż w końcu mnie zgwałcił. Najgorsze wtedy, gdy dostałam amnesię. Wracając do domu, uważałam was za obcych ludzi, ale chciałam to ukryć. Ukradłam Kazeyi kredyt i wyciągnęłam spore pieniądze z konta, aż po same długi. Będąc wtedy głupią kupiłam sobie po kryjomu dom w Los Angeles. Koszty były duże, ale nie chciałam ich nosić, więc je zostawiłam.
       
            ***
- Jak to? Dlaczego odchodzisz na zawsze… Miyu!...Miyu!... – krzyknął Kazeya do Miyu
- ZOSTAW MNIE!! Nie chce was znać! – Odrzekła Miyu dość poważnym tonem
- Mamusiu… - Szepnęła cichutko Luka, jakby była przerażona.
-  Miyu, co Tobie się stało ? Czemu uciekasz? – Odpowiedział brat Miyu
- Nie wasza sprawa. Nigdy już się nie zobaczymy. Żegnaj. – Po tych słowach Miyu wyrzuciła obrączkę i wyszła z domu.
      ***
-  Wiodłam sobie spokojne życie znalazłam sobie pracę oglądałam, twoje koncerty w telewizji i widziałam, jak wtedy urosłaś i weszłaś w świat dorosły, szkoda tylko, że nie mogłam tego obserwować jak rok za rokiem rośniesz i się rozwijasz. – Po tej historyjce chciałam w ogóle wierzyć, że to kłamstwa, ale to była moja mama. Tylko, że przez nią umarły dwie osoby, nie wybaczę jej tego. – Luka, wiem że nie żyje ojciec i wujek, wiem o tym. Też mi było ciężko o tym jak powróciła mi pamięć, nawet chciałam się zabić. – Zaśmiała się Miyu żałując tego że nie zrobiła jeszcze tego.
- Mamo? – Byłam przerażona, że ona chciała umrzeć.
- Nie zrobiłam tego… Wiesz dlaczego? – zapytała uśmiechem.
- Nie…
- Bo mam jeszcze Ciebie. – Serce zakuło mnie i chciałam się do niej przytulić, ale wahałam się, łzy ciekły po mych ciepłych policzkach. – Gdybyś umarła, to bym już tego nie zniosła, że ktoś z mojej rodziny umiera krok po kroku. – Matka rzuciła się w moje ramiona i tuliła mnie delikatnie swym ciepłem i swoim zapachem. Powracają wspomnienia gdy byliśmy w komplecie. Otarłam łzy i tak przez chwilę się trzymaliśmy. – Luka…
- Tak?
- Nie waż mi się umierać! Za młoda jeszcze jesteś. Obiecaj mi to.
- Dobrze matko! – Odpowiedziałam natychmiastowo, aż zobaczyłam jaki świat ma swoje plusy. – Ugh… już dość późno…
- Musisz już iść, tak?
- Taak…
-Wpadnij jeszcze kiedyś do mnie. – Szkoda, że musiałam iść. Tyle rzeczy chciałam opowiedzieć, jakie nieszczęścia mnie spotkały gdy ona była gdzieś na świecie.
 Będąc w pobliżu domu widziałam Gakupo widocznie szedł znowu biegać, nigdy chyba nie pogadamy, a może jest i okazja.
- Gakupo!?
- Tak Luko?
- Chciałabym z tobą porozmawiać.
- O czym konkretnie?
- Co się działo gdy wyjechałeś.
- Um… Luka, może później, bo teraz lecę biegać po parku, więc zaraz wracam . – wyglądał na zdezorientowany pewnie. Coś się musiało wydarzyć w tamtych czasach naszego dzieciństwa. Aghh… Wszystko stoi na mojej głowie!
 Myjąc naczynia i oglądaniu serialów wrócił Gakupo zmęczony i spocony
- Ej! Gakupo dość długo Cię nie było! Haha! – Odezwał się Kaito zaciekawiony, że go nie było.
- Taa… Idę się kąpać. -Zaraz po nim weszła do domu Miku. Myślałam, że cały czas była w swoim pokoju.
- Wróciłam. – Miku dość niezadowolona wróciła.
- Miku-chan! – Krzyknął Kaito na widok Miku
- Nie mów tak do mnie bo stracisz niektóre swoje kości.
- Miku taka straszna~. – Zapierniczał Kaito do mnie z płaczem – Czemu Miku jest taka straszna i wydziela taką dziwną aurę?
- Może się jej zapytaj?
- Boję się jej, mogę stracić swoje życie przez nią.
- Ugh… Miku? – Niebiesko- włosa robiąc sobie herbatę stłukła kubek.
- Hm? – Miku dość nie odpowiadała kontaktem wzrokowym, pewnie na pewno coś się stało.
- Coś się stało?
-  Stłukłam kubek
- To wiem! – Odpowiedziałam z zażenowaniem – Ale twoja mina mówi co innego.- Miku ryknęła i pobiegła do mnie i się przytuliła.
- Nie było cebuli w sklepie!!! – Miku odpowiedziała głośnym jękiem, a  moja mina była jakbym zobaczyła straszny horror.
- M-m-m-miku! Spokojnie, może będą za tydzień…
- Tydzień!? Ja nie wytrzymam. To jakiś koszmar! – A z pokoju wychodzi Meiko i dość neutralną miną , kuca przy niej i walnęła w jej głowę o swoją głowę.
- Rany! Miku! Nie bądź 5-letnim dzieckiem… Możesz se zamówić przez Internet tyle cebuli  ile zapragniesz.
- Meiko! Dziękuje! – Miku pobiegła do swojego pokoju i wszystko się wyjaśniło.
- Kurde! Ale głowa mnie wali!
- Piłaś? – chociaż myślałam, że od głowy Miku, ale wątpie.
- Taa… Czasem trzeba się zrelaksować przy jakimś napoju.
- Ughh… Ja nie pije alkoholu to co ty…
- Wiem, bo ty nigdy nie próbowałaś. Haha! może spróbujesz mojego sake? – Byłam w totalnym szoku nigdy nie piłam jakiejś wódki.
- Daj trochę! – Krzyknął Kaito z wielkim zadowoleniem.
- Odwal się Bakaito! – Niebiesko-włosy poszedł z dołem do pokoju.
- No! Dawaj! Dawaj! Napij się! Haha!
- No dobra tylko łyk
Po jakimś czasie~
- Łał! Ten napój jest taki pyszny!
- Co nie? Haha!
- Ej a może pójdziecie spać?! Mamy jutro do szkoły! – Krzyknęły bliźniaki dość zirytowani, tym jak się zachowujemy.
- Aaaaagh~ Było zabawnie! Dobra lecę spać. Dobranoc Luka!
- Ja też! Dobranoc!
 Gdy zbliżałam się do drzwi nie zauważyłam, że przy drzwiach stoi Gakupo. Chyba za dużo wypiłam a miał być to jeden łyk! Kręci mi się w głowie i najbardziej poszłabym spać!
- Hej. – szepnął do mnie – mieliśmy o czymś porozmawiać.
- Co?... A tak… wchodź. – kurde… akurat wtedy kiedy ja pijana… Dzięki Meiko! Wielkie Dzięki!!!
--------------------------------------------------------
Pijana Luka ?! Jak to się skończy ? ! Zobacz w nastepnym rozdziale
Do zobaczenia :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz