poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 7


Miku i Kaito byli bardzo zmartwieni, a szczególnie Miku, która łez nie mogła wstrzymać. Ciekawe co się ze mną stanie, czy zdążą? Wszystko się okaże. Gdy dotarliśmy Kaito mnie niósł sprintem do doktora i szybko musieli mi opłukać żołądek od tej strasznie śmiertelnej trucizny. Lekarz zrobił co mógł zbadał mi krew opłukał żołądek, podał mi silne leki jakie tylko posiadał i pozostało tylko czekać. Mój organizm walczył jak tylko potrafił.
***
Fioletowo-włosy mężczyzna zaprowadził Mayu na komisariat i zadadzą parę pytań,
 - Niech pan opowie jak to się stało -powiedział mężczyzna.
- Więc to było tak,w środku nocy obudziły mnie krzyki Mayu z pokoju poszkodowanej.Na początku myślałem,że mi się wydaje,ale postanowiłem się upewnić.Jak już wszedłem zobaczyłem Mayu trzymającą siekierę nad głową Luki,od razu poszedłem szybkimi krokami do dziewczyny i zabrałem siekierę.Położyłem na podłodze siekierę i pobiłem dziewczynę. -odpowiedział fioletowo-włosy.
 Pomieszczenie tylko wypełniało słabe światło lampy, mały stolik i krzesła. A w pomieszczeniu czekał policjant, która zostanie teraz przesłuchana
- Słuchaj mnie młoda damo ile ty masz lat? –pytał się policjant
-A czy to ważne? … 15… -Odpowiedziała naturalnie.
- Przyznajesz się do tego co opowiadał tutaj ten pan? – Zapytał się ze sprytem i groźnym spojrzeniem.
- Tak… Tylko tak szalona osoba mogłaby tak zrobić- Oznajmiła bardzo rozważnie i lekceważeniem.
- A może… dlaczego? Jaki powód tego?
- Powód mam podać? Haha! To oczywiste, że ta różowa Barbie ukradła mojego fioletowego księciunia! Jak zobaczyłam go pod szpitalem, wiedziałam, że to miłość od pierwszego wejrzenia! Podeszłam do niego, żeby do niego zarywać, ale mnie zignorował i szedł do pokoju. Pewnie kogoś odwiedzał i dowiedziałam się, dopiero po 3 dniu, że to ona! Ta… różowa… suka! Należało jej się. – Gakupo wszystko słyszał i wpadł w szał, że taka osoba psychicznie chora, może zrobić coś tak okrutnego. W ogóle nie mógł tego przełknąć.
- Dobrze, więc… wezwiemy rodziców, jak tylko podasz mamy lub taty numer.
- Nie mam rodziców… Wujkowie się mną opiekują.
- To podaj numer wujka.
- 765-…-…  - Po podaniu numeru Mayu miała minę obojętną i nie obchodziło jej czy trafi do domu dziecka. Tylko wiedziała co zrobiła i była z tego dumna.  Gakupo zostawił ją w rękach policji i ruszył w stronę szpitala.
               ***
Miku i Kaito siedzieli w pokoju przy Luce, dodając sobie nawzajem optymizm, że przeżyje. Gakupo też do nich dołączył
- Wszystko będzie dobrze -powiedział niebiesko-włosy.
- Jak kurde będzie dobrze ! Przecież ona walczy na śmierć i życie,do cholery ! -krzyknęła cała zapłakana Miku.
- Miku,spokojnie - powiedział,próbując przytulić Miku,ale niespodziewanie uderzyła go.
- Hej wszyscy ! Jak z Luką ? -wrzasnął Gakupo do Miku i Kaito
- Niezbyt dobrze...-odpowiedziała niebiesko-włosa.
- Wiecie co,Miku i Kaito,chodźmy do samochodu.Wiem,że chcielibyście ciągle siedzieć przy Luce,ale jesteście już wyczerpani. -rzekł fioletowo-włosy.
- Masz rację-odpowiedzieli jednocześnie.
 Później wyszli.
Nie budziłam się przez 4 dni, aż w końcu… moje powieki uniosły się w górę i widziałam lekko zamazany obraz, więc otarłam je rękoma. Od razu lepiej. Pielęgniarka wchodząc do pokoju z tacą pełno lekarstw, zdumiona krzyczała i podbiegła do Doktora i po moich przyjaciół. Doktor zbadał moją krew i widocznie przeżyła, wszyscy nie mogli uwierzyć, szczególnie ja. Śmiałam się dość głupio i płakałam jednocześnie tak samo jak i reszta.
- Gakupo...co z Mayu ? - zapytałam się cicho.
- Jest w domu dziecka - odpowiedział fioletowo-włosy.
  Po konserwacji mogłam już wyjść wolna, mam już dość szpitali, wysiedziałam się tam sporo.
 Tamten dzień był gorszy od poprzedniego, aż strach pomyśleć co by mogło stać dalej? Może zjem zatrute jabłko? A może skoczę nie wiadomo gdzie? Nie, nie, nie za dużo tego idę spać jestem tak wykończona po tym wszystkim co myślę.
  Słońce już dotykało horyzont i od razu twarz paliła się promieniami i mówiło ‘’Wstawaj, do cholery!’’ , Wkurzające… Podniosłam się, poczochrałam włosy, ziewnęłam i zażyłam moje śniadanie… tabletki, znaczy się. Dzisiaj mamy… sobotę? Ouugh wreszcie wróci moja najbliższa osoba-Meiko. Żywo się przebrałam ogarnęłam się i wyszłam z pokoju. Jak zwykle ja, ta pierwsza wstaje, Ci to nie ranne ptaszki, więc zrobię to co zwykle w soboty… pójdę leniuchować przy telewizorze. Akurat pokazują koncert Meiko, świetnie wypadła, sława jej rośnie mi spada, ugh takie życie. Kaito zza rogu spoglądał na mnie i postanowił, że mnie wystraszy, ale chyba na odwrót się to stało, zsikał się mojej pół-żywej twarzy.
- Boże Luka jak ty wyglądasz ! - wrzasnął siedząc na podłodze
- No,co ? Nie muszę na co dzień wyglądać idealnie -burknęłam,miałam już serdecznie dosyć tego debila. Dzisiaj śniadanie robił nasz kochaś niebiesko- włosy, tylko jedyne co potrafił robić to kanapki, chociaż coś.
 Po bójce z łazienką (wiadomo z kim), śniadaniu i zmywaniu do drzwi ktoś zapukał, Miku otworzyła a tutaj pojawiła się Meiko wszyscy się ucieszyli, chyba ja najbardziej.
- MEIKO ! -krzyknęłam uradowana.
- LUKA ! - wrzasnęła,podbiegając w moją stronę,
- Jak tam u ciebie ? - zapytałam z wielkiej ciekawości.
- Bardzo dobrze -powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy- mogłabyś mnie zaprowadzić do mojego pokoju ?
- Nie pamiętasz gdzie masz swój pokój ?! -wrzasnęli wszyscy na raz.
- Eee...tak -odpowiedziała czochrając swoje włosy - a tak w ogóle kim jest ten fioletowo-włosy koleś ?
- Chodzi ci o Gakupo ? To nasz nowy współlokator. -oznajmiłam.
- Miło cie poznać...Meiko,tak ? - zapytał się fioletowo-włosy.
- Tak,ciebie też miło poznać
- Dobra Meiko,zaprowadzić cię czy nie ?
- Oczywiście,że tak
Jak szłyśmy brązowowłosa patrzyła się na ten dom jak by była tu pierwszy razem,ale co się jej dziwić jak wróciłam dopiero z trasy koncertowej. Po nudnym południu i popołudniu, nagle oświeciło mnie, żeby zrobić imprezę z okazji przyjścia Meiko. Wszyscy byli za.
- ROBIMY IMPREZĘ Z OKAZJI PRZYJAZDU MEIKO ! - wrzasnęłam na cały dom.
- TAK ! -odpowiedzieli chórem.
 Wszyscy szaleliśmy, póki policja nie przyjechała, żebyśmy przyciszyli muzykę, ja między czasie musiałam zażyć dzisiaj akurat 2 porcję tabletek i wtedy zostałam przyłapana przez Meiko.
- Lu-Luka?... Co ty robisz?
- Głowa mnie boli! – Odpowiedziałam gwałtownie, lecz Meiko była zbyt cwana , żeby w to uwierzyć. Niestety ona nic nie wie. Dość długo się nie widziałyśmy. Rozstałyśmy się gdy zaczęłam chodzi do liceum.
- A tak serio? Nie wyglądają mi na tabletki na ból głowy i w dodatku w takich ilościach.
- No dobrze powiem Ci…- Nigdy nie chciałam nikomu opowiadać mojej przeszłości, to było zbyt ciężkie. – No to było to tak…
---------------------------------------------------------------------------
Tak,wiem miały być co tydzień rozdziały ale
za dużo wypracowań.Obiecuje,że w następny poniedziałek
pojawi się nowy rozdział,bo już mam zarys i wene
No to do następnego rozdziału :*

2 komentarze:

  1. Taaaaaaaaaak, wreszcie dowiem się o przeszłości Luki!!!! :'DDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,różowa Barbie ukradła mojego fioletowego księciunia " LEŻE I NIE WSTAJE ':D

    OdpowiedzUsuń