niedziela, 27 września 2015

Rozdział 5

   3 dzień… Tak, sen wrócił, ale bardzo zamazany, ledwo co mogłam zapamiętać, serce kuło mnie musiałam się napić, bo gdy wstałam powitał mnie pot, chyba to był ciężki sen widocznie. Straszne rzeczy mam teraz na myśli najchętniej mam wziąć tabletkę bo nerwy mi skoczą poza granicę, żeby była tak samo jak wcześniej, czyli nic nadzwyczajnego.
Wzięłam wodę mineralną, tą co Gakupo mi przyniósł i tabletkę uspokajającą, połknęłam ją i popijając wodą. Westchnęłam wstałam na równe nogi i ruszyłam w stronę toalety.
Gdy skorzystałam potrzebę, wyszłam na zewnątrz z kawą, żeby pooddychać świeżego powietrza. Od razu powitały mnie ciepłe promienie słoneczne. Od razu było mi lepiej. Oparłam się o poręcz i wpatrywałam się w niebo. Z oddali była ławka na której siedział ten staruszek, który mnie przestraszył. Podeszłam do niego i powitałam go serdecznie.
-Można się dosiąść? -zapytałam się.
-Proszę bardzo młoda damo -oznajmił.
 Staruszek oddał mi serdeczność i on zaczął temat
-Na co Pani jest chora? -zapytał się.
-Dostałam bardzo wysokiej gorączki. Jutro wychodzę ze szpitala -odparłam.-a pan na co jest chory ?
-Mam wadę serca i dzisiaj mam mieć operacje...wiesz co,wyglądasz na najszczęśliwszą osobę na świecie i w dodatku na tak młodziutką z dużym talentem.
 Jak to usłyszałam, ‘’Najszczęśliwszą osobę na świecie’’ chciałam się sprzeciwić, ale zamknęłam temat.
-Ooo...jak ten czas mija,wcześniej byłem taki młody a teraz zostałem dziadkiem.
-Ma pan wnuczkę?-zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak,rodziców nie ma więc ze swoją żoną wzięliśmy prawa rodzicielskie żeby się nią opiekować,jest niewidoma,ale spełnia marzenia bo gra na skrzypcach. -powiedział staruszek.
-Zapewne jest silną dziewczynką-odpowiedziałam.
-Racja,racja-zaśmiał się pan.
 – Moje dzieciń… - Przerwała mi  i Miku dobiegając do mnie a w dodatku była z nią nawet Gakupo, który narzekał na nią, że za mocno się przejmowała.
-Nie będę przeszkadzał-odparł-miło było z tobą rozmawiać.
 Zanieśli mnie do pokoju i dopytywali się mnie jak ze zdrowiem i czy się cieszę, że wreszcie wracam do domu. Miku przyniosła mi ciepły posiłek z domu i herbatę.
A Gakupo opowiadał jak było na ostatnim koncercie. Taki o to dzień zakończył się, myślałam trochę o tym staruszko jak się w ogóle idzie operacja, ale zbytnio się nie przejmowałam tym tylko trzymać kciuki za niego.
Tak! Wreszcie mogłam wyjść z domu, nic już mi nie dolegało. Do domu trochę daleko było więc stałam przy przystanku autobusowym, ale nie zamierzałam jechać autobusem, po prostu siedziałam. Zadzwoniłam po Kaito, żeby po mnie przyjechał, bo wyszłam ze szpitala i chciałam wrócić do domu. Po rozłączeniu rozmowy, czekałam jak on przyjedzie. Czułam jakbym była obserwowana, i jednak dobrze przeczuwałam. Podeszła do mnie fanka, blondynka, miała żółte oczy i dość ubrana w stylu wiktoriańskim.
-Cześć jestem Mayu,mogę prosić o autograf i zdjęcie ?-zapytała się blondynka.
-Jasne-mruknęłam.
-Kiedy będzie twój najbliższy koncert ?-odparła zaciekawiona.
-Raczej w listopadzie -odpowiedziałam.
-Aż tak długo ?! Dopiero co październik!-krzyknęła Mayu-jak dbasz o swoje włosy ?
-Po prostu używam odżywki-oznajmiłam.
-Tylko?Myślałam,że czegoś więcej,ponieważ masz takie gładkie i ładne włosy-rzekła blondynka.
-Tak-burknęłam,już powoli zaczynała mnie denerwować ta fanka.
 Gadałam z nią chyba 10 minut o włosach, masakra! Wkurzyła mnie trochę ona, ale Kaito po 5 minutach przyjechał a ja włożyłam rzeczy do bagażnika i wsiadłam do niego. Ale nie zauważyłam, że ta dziewczyna jedzie za nami ze 300 m dalej od nas. Gdy dotarliśmy wyjęłam swoje rzeczy z bagażnika i weszłam do domu
- Wróciłam!-wrzasnełam, wszyscy mnie powitali i przytulili mnie bliźniaki,
-Nudno było bez ciebie -powiedzieli Len i Rin chórem.Trochę mnie to uszczęśliwiło po tych słowach. Poczułam się taka… wyjątkowa? Co? Wartościowa? Nie wiem… Ale to coś ważnego. Później kierowałam się w stronę pokoju, w którym było nieskazitelnie czysto.
- Bu !-wystraszyły mnie bliźniaki.
-Cholera,nie straszcie mnie !-krzyknęłam na nich.-czemu u mnie w pokoju jest tak czysto ?
-Posprzątałem razem z Rin twój pokój-oznajmił Len.
-Dziękuje-odpowiedziałam lekko zarumieniając się.
 Gdy to usłyszałam to pomyślałam, czy nie aby położyłam tabletki, ale chyba zdałam sobie sprawę że włożyłam je do szufladki na klucz- koło łóżka. Później był obiad i wróciły dawne czasy… tak jak miało być… Gdy najadłam się pograłam z Kaito na XBOXIE a bliźniaki się z nas śmiali, że ich rekord jest lepszy. A Miku musiała ich potłuc im dupy, żeby byli cicho, bo nie mogła się skupić na śpiewie. Gakupo też się przyglądał jak graliśmy i śmiał się cichutko, a i tak później dołączył do gry.
Gdy zbliżało
się popołudnie, nie zdałam sobie sprawy że 100 m dalej bordowy samochód marki Mercedes stał ten sam samochód gdzie parking pod szpitalem, a w dodatku, że tam siedziała Mayu i uśmiechnęła się chytro.
-Ach...Niedługo będzie zabawa-powiedziała pod nosem blondynka robiąc szeroki psychiczny uśmiech.
-------------------------------------------------
Przepraszam,że tak długo,nie wstawiałam rozdziału ale nie miałam czasu
Mam nadzieje,że mi wybaczycie
Do zobaczenia w następnym rozdziale

3 komentarze:

  1. 10 minut pogawędki o włosach.. masakra >_< XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie jak mogła przez 10 minut gadać o włosach ;_;
    Mała blondynka w aucie... stalker?

    OdpowiedzUsuń